Wyróżnione 

Sex/Life - czyli dawno się tak nie uśmiałyśmy :)

Tym razem w cyklu Follow My Flow poleca przedstawiamy serial tak wykreowany, że aż śmieszny. Jakkolwiek kontrowersyjnie to zabrzmi - a dzisiejsza recenzja będzie napisana z dużym przymrużeniem oka - czasem tak się zdarza :). I zdarzyło się właśnie w przypadku serialu Netflixa Sex/Life. Nie do końca rozumiemy intencje autorów, którzy notabene zarobili sporo gotówki na tym, jak się okazało hitowym projekcie :). Czy chodziło o społeczny aspekt kryzysu rodziny, stereotypy dotyczące kobiet, romans czy też dramat??? Nie wiemy! Ale serio, Dziewczyny! Wyszła z tego naprawdę śmieszna komedia. I jeśli macie akurat bardzo stresujący czas w pracy, w domu albo w związku, to będzie to idealny sposób na relaks i śmiech. Po oglądnięciu tego serialu dojdziecie do wniosku, że nie ma co się przejmować problemami, bo daleko Wam do "tragicznych" dylematów głównych bohaterów. Ha ha ha!

.....

.....

I co my tu mamy ciekawego? Klasyczną grecką tragedię! Piękna ona, piękny on, piękne życie z reklamy serka i masła, piękne i zdrowe dzieci, piękna i ambitna przyjaciółka, i wszystko takie generalnie piękne. Niestety, jest też piękny ten trzeci: szalony, dziki, przystojny i nieprzewidywalny. Czyli ideał w stylu Bad Boy. Ale żeby nie było tak prosto, to mężowi też niczego nie brakuje. On także jest przystojny, choć w stylu Good Boy :)! To nie chodzi nawet oto, że on bije i pije, a kasę na dom i dzieci wydziela jak kieszonkowe. O nie! Co więcej, chłopak dba o siebie, ćwiczy - ma nawet kaloryfer na brzuchu :), płaci wszystkie rachunki, dzieci kocha, żonę uwielbia. Nasza bohaterka nie ucieka więc od męża sadysty, ani nie zastanawia się, co jutro do garnka wrzucić. Czyli wszystko super! A jednak jakoś tak, do kitu :).

.....

.....

Piękna i inteligentna Billie Connelly poślubiła zdolnego, uczciwego i opiekuńczego Coopera, z którym mieszka w pięknym domu w bogatej dzielnicy. Para wiedzie idealne życie wychowując dwójkę malutkich dzieci. Billie jest pełna sprzeczności: z jednej strony ma za sobą burzliwą i namiętną młodość w Nowym Jorku, a z drugiej jest "porządną" mamusią, cudowną żoną ze studiami doktoranckimi w toku. Dziewczyny wiecie jak to jest! My kobiety łapiemy czasem sto srok za ogon: perfekcyjne w szkole,  na studiach, w pracy, w domu. Od dawna mówimy, że to droga do nikąd, bo człowiek się tylko szybciej wypala. Gdzieś trzeba odpuścić. Do tego samego wniosku dochodzi nasza Billie - w pewnym momencie zmęczona i sfrustrowana byciem mamą na 150% zaczyna pisać pamiętnik - i ten oto dziennik staje się zarzewiem całego dramatu :).

.....

.....

O zgrozo :)! Ni stąd ni zowąd główna bohaterka przypomina sobie swoją wielką i namiętną miłość sprzed lat - czarującego niegrzecznego chłopca Brada Simona. I nagle wszystkie jej myśli zaczynają buzować dookoła jego osoby, chociaż od ich ostatniego spotkania minęły całe wieki. Sic! Ale nie to jest tutaj najistotniejsze i najzabawniejsze. Bo przecież, która z nas nie wspominała byłego chłopaka z rozrzewnieniem lub wręcz przeciwnie :)? Pytanie retoryczne w obu przypadkach! Ale jak na złość ten Brad ani nie przytył, ani nie zmalał, ani nie wyłysiał. Cholera! To musiało się tak drastycznie skomplikować. Mówiłyśmy, ze grecka tragedia: piękny... i piękniejszy :).

.....

.....

Pikanterii dodaje fakt, że opiekuńczy mąż nie umie wzniecić iskier nieprzewidywalności, której potrzeba Billie, i to właśnie tuż po tym, jak urodziła drugie dziecko ;)! Chłopakowi najzwyczajniej brak żyłki ryzyka i zamiast uprawiać z Billie namiętny seks w przerwie między karmieniem a przewijaniem, ten wychodzi codziennie do pracy, żeby zarobić na ich wspólne cudowne życie!  Tak, jest do bólu przewidywalny. Tymczasem Brad to prawdziwy łobuz z emocjonalnymi problemami: kocham Cię, nie kocham, rzucam Cię, nie rzucam, chciałbym, ale się boję! A do tego oczywiście, świetny w łóżku i kreatywny jak diabli. No ale co z tego? Skoro Brad nigdy nie chciał zakładać rodziny i zamiast domu na przedmieściach woli wypasiony apartament w nowojorskim Soho. Co prawda już urodzone dzieci Billie będzie kochał jak własne, ale czy można mu wierzyć? 

.....

.....

Dziewczyno! Weź się na coś zdecyduj! A ona, targana sprzecznymi emocjami, pozostaje w zawieszeniu między rozsądkiem a temperamentem. Seksualne fantazje na temat Brada pochłaniają Billie i podczas spotkań w przedszkolu, i podczas gotowania makaronu, i podczas babskiego wyjścia, i podczas - to jest hit! - karmienia piersią młodszego dziecka w środku nocy :). 

Dziewczyny, te z Was, które miały lub mają malutkie dzieci, ręka do góry, która w trakcie połogu albo karmienia marzyła o namiętnym kochanku? Pamiętacie o czym się wtedy marzy? O jednej przespanej nocy! O kieliszku prosecco! O wyjeździe na bezludną wyspę! Ale na pewno nie marzy się godzinami o tym, żeby były chłopak uprawiał z nami namiętny seks na dachu wieżowca albo w basenie. Serio?! 

.....

.....

Wszystkie recenzje, jakie przeczytałyśmy szykując się do tego artykułu traktowały fabułę, dialogi i scenariusz tego serialu w bardzo poważny sposób. Było coś o nienaturalnych dialogach, o kiepskim soft porno dla mamusiek (sic! a co z zalewającym świat kiepskim porno dla tatuśków - to jest ok?!) i o pogłębianiu stereotypów. Ale wiecie co? Tu trzeba trochę dystansu, bo ten serial, chociaż totalnie nierealny, jest lepszy niż tabletka na poprawę humoru. My to nazywamy zabawnym Sex Science Fiction!  I o to chodzi!

Post Scriptum

Panowie, tak zwane "soft porno dla mamusiek", czyli Sex Science Fiction jest ok :). Po co te złośliwe komentarze? Czemu traktujecie to tak cholernie poważnie i osobiście? Trochę dystansu! Przecież to nie nasza wina, że nie czujecie się na siłach być jak Grey albo Brad. Czy to w sypialni, czy w zasobności portfela, czy choćby i przed lustrem :). Luz!

.....

.....

By accepting you will be accessing a service provided by a third-party external to https://followmyflow.com.pl/