Wyróżnione 

Andy: Kanion Colca & Szlak Kondora - Peru w 12 dni

Kanion Colca i Szlak Kondora leżą w samym centrum Andów - jednego z najwyższych pasm górskich świata. Patrzę w górę na latające nad naszymi głowami dostojne kondory - święte ptaki Inków. Niemal na wyciągnięcie ręki mam wysokie na sześć tysięcy metrów andyjskie wulkany, pod stopami zaś przepaść kanionu sięga czterech tysięcy metrów w dół. Po wizycie w Świętej Dolinie Inków, o której możesz przeczytać w poście: Święta Dolina Inków - Peru w 12 dni, wydawało się, że już nic piękniejszego w Peru nie może nam się przytrafić. A jednak… mądry człowiek uczy się przez całe życie :).
.....
.....
Inkowie, którzy, jak już doskonale wiesz, oddawali cześć żywiołom natury i siłom kosmosu, znaleźli też skuteczny sposób, by wdrapywać się na zaśnieżone andyjskie sześciotysięczniki. Jak mówi mądre przysłowie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I coś w tym jest! Bo kiedy uprawia się ziemniaki i kukurydzę na płaskowyżu na wysokości 4000 metrów n.p.m., a niedzielny spacer po pięciu tysiącach nie jest niczym nadzwyczajnym, to pielgrzymka na wulkan Ampato na 6288 metrów n.p.m., by złożyć ofiarę Bogu Słońce jest najoczywistszą formą dziękczynienia. Kiedy więc następnym razem wejdę na Skrzyczne, uśmiechnę się do siebie z pobłażaniem, bo po mojej przygodzie z Andami wysokie góry znaczą już coś zupełnie innego.
.....
.....

4500 metrów n.p.m. - Płaskowyż Altiplano

.....

Nasza podróż przez płaskowyż andyjski Altiplano, który jest drugim po tybetańskim najwyżej położonym i najrozleglejszym płaskowyżem świata, zaczyna się z samego rana, kiedy pod nasz hotel w Puno podjeżdża bus udostępniony przez agencję organizującą trekkingi po Kanionie Colca. Trasa naszej wycieczki tym razem obejmie niemal dwieście kilometrów, a zakończy się następnego dnia w najważniejszym mieście regionu - Arequipie.

.....
.....
Pierwszy krótki przystanek robimy na wysokości 4444 metrów n.p.m. - znajduje się tu jezioro Lago Lagunillas. W porównaniu do słynnego jeziora Titicaca, o którym możesz przeczytać w poście: Jezioro Titicaca - Uros & Taquile - Peru w 12 dni, to aż tysiąc metrów w górę! A będzie jeszcze WYŻEJ :). Na razie nie odczuwam dolegliwości choroby wysokogórskiej, ale termos z herbatką z liści koki jest w stałym użyciu. Wiadomo: lepiej zapobiegać niż leczyć! Podziwiamy z daleka flamingi kąpiące się w spokojnych i "bezludnych" wodach Lago Lagunillas i ruszamy dalej. Prawdziwa przygoda dopiero się zaczyna.
.....
.....

Kolejny przystanek, a raczej stacja do aklimatyzacji, to zajazd na wysokości 4700 metrów n.p.m. To ostatni punkt postojowy przed najważniejszym gwoździem programu - przecież mówiłam, że będzie wyżej :). Warto więc zaopatrzyć się w świeży napar z koki albo piña herbida - herbatki doskonale działającej na problemy żołądkowe. Na tej wysokości, to już coraz powszechniejsza przypadłość wśród turystów, dlatego zajazd serwuje oba napoje, a także gorącą wodę dla tych, którzy mają własne liście do przyrządzenia naparu.

.....
.....
Spacerujemy po okolicznych pampasowych łąkach. W pobliżu pasą się stada alpak i udomowionych lam, które leżą spokojne niczym koty, grzejąc się w południowym słońcu - tego dnia mamy naprawdę przepiękna pogodę, a widoczność jest idealna. Podchodzimy odważnie do alpak, które są ufne i mięciutkie. Z nieco większym dystansem przyglądamy się lamom. Te bywają bardzo asertywne, więc szanujemy to i nie narzucamy się im ze swoim towarzystwem. W pobliżu przebiega nawet stado dzikich vicuñi. Vicuñe to niezwykle ważne, otoczone kultem zwierzęta. a ich wełna jest bardzo droga. Zwierzęta te były bardzo cenione już przez Inków, a obecnie nie wolno na nie polować, są pod ścisłą ochroną. Vicuña, jako symbol Peru, znajduje się w herbie tego kraju.
.....
.....

Altiplano jest ogromny - to tutaj Andy są najszersze w talii, o ile można tak to ująć :). Płaskowyż rozciąga się aż na cztery państwa: Boliwię, Chile, Argentynę i Peru - a każdy z wymienionych krajów posiada kilka ważnych miast w tym rejonie i wiele mniejszych wiosek i miasteczek. Płaskowyż andyjski to nie bezludna kraina, wręcz przeciwnie - jest zamieszkany i tętni życiem. Oprócz rozwijającej się turystyki, od setek lat uprawia się tu ziemię, hoduje lamy i alpaki. Płaskowyż andyjski to przecież kolebka kultur prekolumbijskich i Wielkiego Imperium Inków.

.....
.....

Stąd z łatwością dostrzegamy jeden ze słynnych świętych wulkanów czczonych przez Inków. O tej porze roku na szczycie nie ma śniegu, ale i tak góra robi na nas niesamowite wrażenie. Mam skojarzenia z Hobbitem i Samotną Górą, pytanie tylko, czy tutaj także czai się Smaug - smok z pustkowia? To właśnie na stoku najwyższej góry - Ampato - znaleziono słynną mumię inkaskiej dziewczynki nazywanej Panią z Ampato lub Dziewicą Słońca. Odkrycia dokonał w 1995 roku antropolog i alpinista Johan Reinhard, który wraz ze swoim peruwiańskim partnerem wspinaczkowym Miguelem Zárate eksplorował Andy w poszukiwaniu inkaskich grobowców. 

.....
.....

Inkowie co kilka lat odbywali pielgrzymki w Andy, by złożyć na szczytach wulkanów ofiary dziękczynne z nieśmiertelnych dzieci. Wybierali do tego celu dzieciaki o wyróżniającej się urodzie i szczególnej charyzmie. Kapłani otaczali je troskliwą opieką nawet na klika lat przed tym, zanim dokonano kolejnej ofiary. Pewnie trudno w to uwierzyć, ale niektórzy rodzice zabiegali o taki zaszczyt dla swojego potomstwa. Dlaczego? Ponieważ wedle inkaskich wierzeń nieśmiertelne dzieci poprzez ofiarę z samych siebie stawały się bogami. Pani z Ampato - dziewczynka, którą naukowcy nazwali Juanita - jako główna ofiara dla Boga Słońce - wyruszyła z wielką pielgrzymką w wieku zaledwie dwunastu albo czternastu lat. Pokonała dystans ponad 1000 kilometrów trasą z Ollantaytambo przez Cusco, aż na sam szczyt wulkanu Ampato, by tam stać się nieśmiertelnym dzieckiem. Szacuje się, że miało to miejsce około 1440 - 1480 roku.

.....
.....

Magazyn Time uznał odkrycie mumii Juanity za jedno z dziesięciu najdonioślejszych odkryć w historii świata. Warto wiedzieć, że oprócz Juanity - najcenniejszej z ofiar - znaleziono też kilka innych dziecięcych mumii. Wszystkie dzieci były ubrane w wytworne stroje z wełny vicuñi i miały przy sobie drogie ozdoby oraz figurki. W ciałach ofiar znaleziono ślady substancji odurzających - stąd wniosek, że przed śmiercią zostały skutecznie odurzone i znieczulone. Mumię Pani z Ampato widziałyśmy na własne oczy w muzeum w Arequipie. Zrobiła na nas piorunujące wrażenie - pomimo pięciuset lat, jakie upłynęły od jej śmierci Juanita ma doskonale zachowaną skórę, włosy, rzęsy, a także ozdobny, kolorowy strój. Wszystko jest w idealnym stanie. Dziewczynka wygląda jakby spała i miała za chwilę do nas przemówić. 

.....

5000 metrów n.p.m. - Kordyliera Wulkaniczna w Andach Centralnych

.....
.....
Surowy klimat, urodzajna ziemia, życiodajne rzeki i wysokie wulkany - góry bogów - to esencja Wielkiego Imperium Inków. Przed nami kolejny przystanek na tej niezwykłej trasie - tym razem wyjeżdżamy na wysokość niemal 5000 metrów n.p.m.! W oddali widać wulkaniczne szczyty, które sięgają sześciu tysięcy metrów. Mamy stąd doskonały widok na całe pasmo górskie zwane - Cordillera Volcanica - czyli Kordyliera Wulkaniczna Andów Centralnych. Przed nami także słynny wulkan Ampato.
.....
.....
Nigdy w życiu nie byłam na takiej wysokości. Stawiając ciężko każdy krok, ledwie łapiąc oddech i walcząc z drobnymi zawrotami głowy, zrozumiałam czym tak naprawdę musi być himalaizm i jaki to nieprawdopodobny wysiłek. Teraz już wiem, że zdobyciu naprawdę wysokiej góry musi towarzyszyć uczucie boskiego natchnienia i nadludzkiej mocy. Nie dziwię się już, że taki stan może ludzi "uzależniać", pochłaniać, że może nimi całkowicie zawładnąć. Ja czułam się jak na lekkim rauszu i pomimo zmęczenia, było to dziwnie przyjemne. Może mam zadatki na alpinistkę, może....
.....
.....
Może nie tylko ja :). Dookoła jak okiem sięgnąć krajobraz usiany jest kamiennymi wieżyczkami. Pewnie jedni stawiali je na pamiątkę tego, że tu dotarli. Inni z intencją rychłego powrotu w to samo miejsce - powtórzenia przygody. Jeszcze inni dokładali kolejne kamienie jak paciorki różańca - ofiarowywali je za zdrowie, powodzenie, miłość. Ja też dodałam od siebie jeden kamyk, za wszystkie te życzenia razem. Kiedy to zrobiłam zamknęłam oczy, uśmiechnęłam się do siebie, doznałam poczucia spełnienia i spokoju. Tak, właśnie tak spełniają się marzenia :).
.....

Najgłębszy kanion Ziemi - Kanion Colca

.....
.....
Zbliża się wieczór, dlatego czas na odpoczynek. Lokujemy się w wygodnym hotelu, w samym sercu Kanionu Colca. Nasz hotel ma kształt niskich, kolorowych pawilonów i jest zintegrowany z otaczającym go górskim krajobrazem Andów. Nie znajdziesz tu ogromnych, wielopiętrowych hoteli, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni w popularnych ośrodkach turystycznych. Wręcz przeciwnie. Idąc ulicami peruwiańskich miasteczek, musisz dokładnie czytać szyldy, żeby zorientować się, że to hotel. Nam to akurat bardzo odpowiada, bo zdecydowanie bardziej wolimy kameralne klimaty w podróży.
.....
.....

Tego samego wieczoru skorzystałyśmy z dobrodziejstwa ciepłych źródeł Watra - znajdujących się w pobliżu naszego hotelu. Gorące źródła zostały odkryte w 2008 roku przez ekspedycję gliwickiego Akademickiego Klubu Turystycznego Watra. A to niespodzianka :). Tak naprawdę jest to tylko jeden z wielu polskich akcentów łączących Peru z Polską. Ekipa AKT Watra odkryła również położony niedaleko wodospad, który nazwano PoloniaPo trudach naszej dotychczasowej podróży kąpiel w ciepłych źródłach była fantastyczną formą regeneracji i odpoczynku. A do tego ten klimacik. Siedziałyśmy w otwartych basenach, położonych na wysokości 4000 metrów, z widokiem na panoramę najgłębszego kanionu świata! Nie chcę się licytować, ale znasz SPA z lepszym adresem? Hahaha…

.....
.....

Rozciągający się na długości 70 kilometrów Kanion Colca tej nocy nawiedziło dosyć silne trzęsienie ziemi. My nie odczułyśmy go wcale ale następnego dnia, niektóre partie kanionu zostały zamknięte do zwiedzania, w obawie przed niebezpiecznymi osuwiskami. Nie odbył się również zaplanowany na rano trekking po zboczach kanionu, którego liczne połacie są utworzone z kamieni i głazów, a w wielu miejscach brak jest jakiejkolwiek roślinności.

.....
.....

Warto wiedzieć, że Colca to najgłębszy kanion świata - dwa razy głębszy od Wielkiego Kanionu w USA. To robi wrażenie, prawda?! Jego zbocza wznoszą się ponad poziomem rzeki na wysokość nawet 4200 metrów. Z kolei różnica poziomów pomiędzy jego dwoma końcami to aż 2100 metrów. Przepływająca tędy rzeka Rio Colca, która w niektórych odcinkach jest spieniona i niebezpieczna, a w innych łagodna i spokojna, jest źródłem życia dla wiosek rozsianych po dolinach kanionu.

.....
.....
Pierwszymi osobami, które przepłynęły Rio Colca w Kanionie Colca byli Polacy. W 1981 roku w ramach wyprawy Canoandes 79 dokonali tego niesamowitego wyczynu kajakarze: Andrzej Piętowski, Piotr Chmieliński oraz ekipa pontonowa w składzie: Jerzy Majcherczyk, Stefan Danielski i Krzysztof Kraśniewski, Jacek Bogucki – filmowiec oraz Zbigniew Bzdak – fotograf. Wielu miejscom napotkanym na swojej trasie, nadali charakterystyczne nazwy, które następnie zostały zatwierdzone jako oficjalnie obowiązujące przez peruwiański Instytut Geograficzny. To dlatego w tym absolutnie niepowtarzalnym miejscu na na naszej planecie mamy: Wodospady Jana Pawła II, Kanion Polaków czy Kanion Czekoladowy.
.....
.....
W sumie spływ trwał niemal miesiąc, a po zakończonej sukcesem wyprawie ze zdobywcami Kanionu Colca spotkał się prezydent Peru Fernando Belaunde Terry. Jedynym odcinkiem, którego polscy odkrywcy nie zdołali przepłynąć była górna część kanionu o nazwie Cruz del Condor - Szlak Kondora. W tym liczącym zaledwie dwadzieścia kilometrów fragmencie kanionu - siedzibie świętych ptaków Inków - rzeka Rio Colca ma gwałtowny nurt, a ogromne głazy i niski poziom wody uniemożliwiły użycie kajaków i pontonu.
.....
.....

Szlak Kondora - Cruz del Condor

.....

Właśnie ten niedostępny fragment Kanionu Colca jest teraz naszym celem. Dlaczego? Otóż, jak już wspominałam, jest to słynne sanktuarium kondorów i punkt kulminacyjny Szlaku Kondora - Cruz del Condor. Obecnie znajduje się tutaj taras dla turystów, z którego możemy w absolutnej ciszy przyglądać się z bardzo bliska tym pięknym i dostojnym ptakom w ich naturalnym środowisku.

.....
.....
Z początku nie chce mi się wierzyć, że będzie to możliwe. Przypominają mi się opowieści o wycieczkach, których celem jest obserwowanie wielorybów. Mimo wszystko, nie znam nikogo, kto był na takiej wycieczce i zobaczył wieloryba :). W Cruz del Condor było jednak inaczej. Po kilkunastu minutach oczekiwania w napięciu i podekscytowaniu nagle pojawił się pierwszy kondor. Podleciał w pobliże tarasu, po czym tuż przy jego barierkach uniósł się w górę niczym czarny szybowiec. Był olbrzymi, spokojny - nasza obecność mu nie przeszkadzała. A już za moment pojawiły się kolejne ptaki.
.....
.....
Pomimo obecności wielu osób panuje absolutna cisza. Odzywamy się tylko szeptem, żeby nie denerwować i nie płoszyć tych królewskich ptaków. Ruchami rąk pokazujemy sobie nawzajem, jeśli ktoś dostrzeże nowego kondora wielkiego zbliżającego się do tarasu lub szybującego wysoko na niebie. Dorosły osobnik może ważyć nawet dziesięć kilo i dożyć 40 lat. Rozpiętość skrzydeł kondora sięga kilku metrów, dlatego jego majestatyczny rysunek na tle błękitu nieba zapiera dech.
.....
.....

Wiele osób przyjeżdża tu samochodami tylko po to, żeby zobaczyć ten widok na własne oczy. Ja jestem szczęśliwa, że spędziłyśmy w rejonie płaskowyżu andyjskiego dwa dni wypełnione niezwykle wartościowymi doświadczeniami. Idziemy jeszcze na krótki spacer po okolicach Mirador Cruz del Condor - tarasu na Szlaku Kondora, żeby dotknąć rosnących tu dziko ogromnych kaktusów, nacieszyć oczy widokiem przepastnego kanionu i wysokich szczytów andyjskich zboczy. Kosztujemy owoce kaktusa i zagadujemy Indianki, które sprzedają lokalne wyroby z wełny alpaki. Podziwiamy ich tradycyjne, kolorowe stroje. Przyznam, że nigdzie nie widziałam tylu kobiet tak pięknie ubranych i kultywujących z dumą dawne tradycje.

.....
.....

Ze wzruszeniem opuszczamy Andy - ojczyznę Wielkiego Imperium Inków i dumnych Indian Keczua. Zostawiamy za sobą wysokie szczyty, przepastne kaniony, rozległe zielone doliny, białe plamki indiańskich wiosek i niezmierzony okiem, pełen legend i tajemnic krajobraz. Przenosimy się na wybrzeże Pacyfiku do Limy - stolicy Peru. Tymczasem, jeśli ten artykuł Ci się spodobał, a moc wulkanów i duch Juanity zdołały Cię uwieść, nie wahaj się udostępniać go znajomym, by i oni mogli przeżyć tę przygodę razem z nami :).

.....
.....
.....
.....

By accepting you will be accessing a service provided by a third-party external to https://followmyflow.com.pl/