Kraina Lodu 4.0 - Perito Moreno & El Calafate

A teraz zabierzemy Was tam, gdzie marzenia osiągają zen. Byłyśmy zachwycone, a jednocześnie czułyśmy ogromny wewnętrzny spokój. Tak jakby to miejsce było stworzone dla nas, albo my dla tego miejsca. Ono wchłonęło nas, a my wszystko to, co nam podarowało. Lodowiec Perito Moreno.

.....

.....

Z Ushuaia - ognistej ziemi przedostajemy się liniami Aerolineas Argentinas do El Calafate. W Ushuaia wiatr wieje tak bardzo, że stojąc przed wejściem na lotnisko zastanawiasz się czy Twoja walizka nie pofrunie w otchłań przestworzy. W El Calafate jest cicho, spokojnie, wiatr jest, ale przygaszony. Jeżeli zastanawiasz, czy nie wybrać tańszej opcji transportu z Ushuaia do El Calafate - odradzam. Nie zastanawiaj się:) Skoro wybrałaś się na Koniec Świata - utrata jednego dnia na przemieszczanie się z jednego miejsca do drugiego - kosztuje więcej niż Twój bilet z Polski do Argentyny. Czas na wchłonięcie tego, co w Argentynie najpiękniejsze, jest bezcenny.

.....

...

Podróże życia. Argentyna - Interaktywny przewodnik podróżniczy (ebook) – sklep.followmyflow.com.pl

Ta niezwykła książka elektroniczna zabiera Cię w podróż do Argentyny - jednego z najpiękniejszych krajów świata. Co nas wyróżnia? Przepiękna szata graficzna - idealny pomysł na prezent dla miłośników podróży Interaktywne linki do hoteli, restauracji i atrakcji na miejscu Gotowy plan podróży, dzięki któremu zaplanujesz

.....

El Calafate 

.....

Nazwa miasteczka wzięła się od rośliny o tej samej nazwie - el Calafate. W Argentynie robi się z niej dżemy, nalewki, desery, lody. Jest znakiem rozpoznawczym tego regionu - mówi się, że kto raz jej spróbuje, wróci do Patagonii. Miasteczko jest świetną bazą wypadową nie tylko na wyprawy na lodowiec Perito Moreno, ale również do oddalonego o 3 godziny jazdy El Chalten gdzie można zobaczyć najpiękniejszy szczyt Patagonii - Fitz Roy. 

.....

.....

Byłam zachwycona. Z przyklejonym nosem do szyby taksówki, obserwowałam migające sklepy, restauracje, puby, ulice. Piękne miasteczko, budynki parterowe lub jednopiętrowe, drewniane, wszystko doskonale wkomponowane w przyrodę, nie zakłócające jej, jakby wiedziało, że spod ręki człowieka nic nigdy nie wyjdzie tak pięknego jak spod ręki Boga lub Bogów.

Słońce gasło, kiedy podjechałyśmy pod nasz hotel. Wysiadłyśmy z taksówki i tu zaparło mi dech w piersiach…. Byliśmy na wzniesieniu skąd rozpościerał się jeden z piękniejszych widoków jakie do tej pory zobaczyłam - widok na jezioro Argentina. 

.....

.....

Rozlane przed nami, ogromne, niebiesko-białe. Wchodzimy do hotelu - zresztą zobaczcie sami - czy nie jest pięknie? Na wysokość dobrych kilku lub kilkunastu metrów wzwyż same okna - jezioro w oddali wpada falami w każde załamanie szyb wielkiej ściany ze szkła. Wybór hotelu - strzał w 10. Spędzamy niesamowity wieczór gadając przy lampce wina o naszej wyprawie, o mężach, o dzieciach, o chłopakach z przeszłości, o naszych pragnieniach, o naszych dążeniach, planach, marzeniach… O NAS SAMYCH. Jesteśmy w czeluści naszych marzeń i nie zamierzamy na tym poprzestać.

.....

.....

Rano, po przepysznym śniadaniu, zresztą nie mogę nie wspomnieć, że wszystko „domowej roboty" poczynając od jajecznicy na wspaniałych ciastach kończąc:) udajemy się na kolejną wyprawę. A dzisiaj podwójne doładowanie: tarasy wychodzące na Perito Moreno i trekking po lodowcu.

.....

.....

Lodowiec znajduje się na terenie parku narodowego Los Glaciares. Autokar podjeżdża po nas pod sam hotel, wsiadamy. Przewodniczka mówi w trzech językach: angielskim, hiszpańskim i portugalskim. Jedziemy drogą wzdłuż Jeziora Argentina. Podróż autokarem trwa niecałe 2 godziny, wjeżdżamy na parking. Jeszcze chwila i zobaczymy naszego białego "potwora" :). 

.....

.....

I Potwór jest: olbrzymi, tego nie da się opisać słowami, nie da się opisać zdjęciami, kiedy „ryczy" wielkie kawałki lodu odpadają od jego cielska wpadając z hukiem w otchłań Jeziora Argentina. Niesamowita, wielka ściana lodu, którą widzimy przed sobą, ciągnie się kilometrami w oddali. Lodowiec Perito Moreno ma aż 30 km długości, a jego czoło widoczne znad tafli wody około 70 m wysokości.

.....

.....

Wyobraźcie sobie, że stoicie przed 20-piętrowym blokiem - to mniej więcej takiej wysokości jest nasza „śnieżynka". To, czego nie widzimy, to jego rozmiar pod powierzchnią wody - a tam jest ukryty około 170 metrów w dół. Statki wycieczkowe, które podpływają pod czoło lodowca, wyglądają jak łupinki orzecha:) 

.....

.....

Przyroda jest Wielka - w dosłownym tego słowa znaczeniu. Człowiek nabiera pokory, kiedy kłania się Białemu Olbrzymowi. Nasze troski stają się małe, nasze żądania znikają, liczy się tylko chwila, kiedy stajemy oko w oko z potęgą przyrody.

.....

.....

Perito Moreno łączy się po 30 km z Południowym Lądolodem Patagońskim - trzecim pod względem wielkości po Antarktydzie i Grenlandii. I wydawałoby się, że tak opasłe cielsko, zalega bez ruchu. I nic bardziej mylnego. Jest to najszybszy lodowiec na ziemi.

W świecie, gdzie każdy patrzy z trwogą na swoją wagę i rozmiar, ten Olbrzym nic sobie z tego nie robi i chwała Naturze za to! Perito przybywa 2 metry dziennie a jego biała sukienka nadal pasuje.

.....

.....

Lodowiec zwiedzamy z metalowo-drewnianych tarasów umiejscowionych dokładnie naprzeciw jego czoła. Zwiedzający mają możliwość wybrania różnych tras spacerowych, w zależności od długości i stopnia trudności, a także dostępności dla osób niepełnosprawnych. Możemy wybrać trasę niebieską, białą, żółtą, zieloną i czerwoną. Szczerze mówiąc, ja nie przeszłam wszystkiego, choć moje Przyjaciółki dzielnie przedreptały całość. Dawna kontuzja kolana przypomniała lekko o sobie, więc po godzinnym spacerze, usiadłam na jednej z ławeczek tarasowych podziwiając wspaniały widok i przeprowadzając miłą pogawędkę z paniami z Miami, które tak jak my wybrały się na babską wyprawę. 

.....

.....

Kończymy spacer po Białych Tarasach. Płyniemy do stacji, z której organizowane są wyprawy trekkingowe. Jesteśmy przy samym czole lodowca. Możemy pogłaskać jego zmarszczki. Wg przewodnika, jesteśmy pierwszymi Polkami samotnie podróżującymi, które ma zaszczyt oprowadzać po lodowcu. Kiedy mówimy, że jest to nasz prezent urodzinowy, jest pełen podziwu! Nasza grupa liczy jakieś 20 osób. Przekrój nacji i wieku jest różny, ale zdecydowanie przeważa młode towarzystwo. Trochę Japończyków - bo oni są wszędzie, trochę osób z USA i my, A pogoda w tym dniu nas rozpieszczała:)

.....

.....

Z tego, co opowiadał nam przewodnik na trekkingu, było niesamowitym szczęściem mieć pełne słońce nad sobą i tak przejrzyste niebo. Lodowiec jest fantastycznie fotogeniczny;), a pstrykanie zdjęć było i przyjemnością i obowiązkiem. Sami zobaczcie kto tu rządzi?:)

.....

......


Teraz pora na trekking po lodowcu!!!! Wowww!!!!! Zęby się szczerzą na samą myśl:)
Natomiast ubiór niektórych turystów jest zatrważający. Wyprawa na lodowiec to nie wyjście do supermarketu - musisz mieć ciepłą kurtkę - najlepiej puchówkę, cienkie rękawiczki, czapkę (choć w zasadzie tego dnia było bardzo ciepło), i przede wszystkim BUTY!!!!!!

I drogie Panie - to nie o naszą płeć chodzi. Kto jak kto, ale my się przecież znamy na butach!;)

Młodzi mężczyżni mieli na nogach - no nie wiem co - ale coś w rodzaju włoskiego obuwia letniego. 
A do tego, żeby pasowało, cienki płaszczyk. Nie dziwię przewodnikom, że ręce opadają w niektórych przypadkach…. 

Zastanawiałam się, jak oni przymocują raki do takiego typu obuwia, ale dali radę:)

......

......

Trekking po lodowcu do łatwych nie należy:) Idziemy gęsiego wyznaczoną trasą, tak wąską, że mieszczą się tylko stopy na szerokość 30-40 cm. Trzeba uważać, żeby nie iść za szybko, bo może nas skaleczyć rakami osoba idąca przed nami, ani nie iść za wolno, bo my kogoś zranimy. Tempo jest miarowe, nie jest za szybkie, ale i tak puls wzrasta, bo wchodzenie pod górę w rakach też potrafi zmęczyć.

Nie zbaczamy z trasy, bo przewodnicy hamują najróżniejsze "wyskoki" turystów. Wszędzie po bokach szczeliny, w które napływa krystalicznie czysta woda. Lodowiec przemieszcza się cały czas. Z rozmowy z przewodnikiem wiemy, że trasy są sprawdzane i zmieniane codziennie. Jednego dnia można przejść trasą A, ale drugiego już nie sposób jej pokonać. Nie jest łatwo opisać takie piękno słowami, dlatego zobaczcie sami jak to wyglądało. A na koniec trekkingu urodzinowy toast!!!! Przecież to wyprawa z okazji urodzin i 4.0 to nie jest czcze gadanie :).

......

......

Wracamy do El Calafate, jest już późne popołudnie. Wybieramy się na kolację do jednej z restauracji, która serwuje wołowinę - nie możemy nie spróbować:). Ale jest też pyszna jagnięcina, lody, konfitury i nalewki z owocu calafate. Jesteśmy zmęczone, ale uśmiechnięte i pełne wrażeń z dzisiejszego dnia.

......

......

Podróż z Przyjaciółkami na krańce świata - w tym jest siła, odwaga i serce!

......

......

......

......

Postaw mi kawę na buycoffee.to

By accepting you will be accessing a service provided by a third-party external to https://followmyflow.com.pl/