Witamy w Londynie


Ten post miał bardzo długi czas oczekiwania na swoją kolejkę - ze względu na pandemię koronawirusa podjęłyśmy decyzję o przesunięciu postów o podróżach na "lepsze czasy". Ale basta! Dość już tego siedzenia w domach, zabieram Was do Londynu :). Wracamy na szlaki podróżnicze!

.....

.....

Mam takie małe postanowienie, które wdrażam w życie od kilku lat: urodziny spędzam w podróży. To taki prezent dla siebie samej. W końcu trochę rozpieszczania nigdy nie zaszkodzi. Tym razem nie jest to długi wyjazd, tylko 4 dni wraz z przelotem, ale mimo wszystko na wspaniałej wyprawie do Londynu. Wybieram się ze starszymi córkami i moją przyjaciółką z pracy - Kasią oraz jej córką. W skrócie to taki babski wyjazd, i tak jest dobrze! Walizki spakowane, jedziemy! A w zasadzie lecimy :).

.....

Peron 9 ¾ ;)

.....

Lord Mayor's Show

Przylatujemy rano, około 10 godziny, trochę jeszcze zostało czasu do otrzymania kluczy do mieszkania, które wynajęłyśmy praktycznie w samym sercu Londynu. Generalnie stolica Wielkiej Brytanii do tanich nie należy. Trzeba się nastawić na spore wydatki, szczególnie noclegi, jedzenie i transport. Nam udało się znaleźć mieszkanie w całkiem rozsądnych pieniądzach i do tego muszę przyznać bardzo ładnie urządzone. Ale wszystkie praktyczne informacje znajdziecie na samym dole posta.

.....

.....

Z lotniska wsiadamy w pociąg i za 50 minut jesteśmy w Londynie. Jakież było nasze zdziwienie, gdy wychodząc z peronu dworca wpadłyśmy wprost na obchody celebrujące wybór nowego mera - burmistrza. Defialada żołnierzy, marines, wszystkich branż rzemieślniczych…. To tradycja trwająca od 1215 roku, a w listopadzie 2019 wybierano 692 z kolei burmistrza Londynu. Kawał historii. Piękne widowisko a my w samym środku imprezy :). To takie małe perełki, które przydarzają nam się podczas podróży. Zresztą, co tu dodawać skoro możecie zobaczyć sami.

.....

.....

.....

London Eye

Tego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać :). Londyńskie Oko zwane jest również Kołem Millenijnym dla uczczenia roku, w którym powstało. W 2000 roku był to najwyższy na świecie młyn diabelski: 135m wysokości i 120m szerokości. Jednocześnie stanowił najwyższy punkt widokowy Londynu aż do 2013 roku, kiedy to został zdetronizowany przez pokład widokowy o wysokości 245 metrów na 72 piętrze The Shard of Glass, szklanego drapacza chmur.

.....

.....

Charles Dickens Museum

Jeszcze tego samego popołudnia zwiedzamy Muzeum Dickensa. Nie miałyśmy go w planach, ale okazało się zlokalizowane tak blisko naszego mieszkania, że szkoda byłoby go nie zobaczyć. Muzeum mieści się w holenderskiej dzielnicy Holborn, w rezydencji pisarza. To niesamowite przebywać w prawdziwym, wiktoriańskim domu, po którym chadzał jeden z największych pisarzy. 

.....

.....

Przechodząc przez drzwi wejściowe przenosimy się do początku XIX wieku. Kilka kondygnacji, na każdą prowadzą strome długie schody, tak maleńkie, że stopy się na nich nie mieszczą. Jest pięknie urządzona jadalnia, salonik, sypialnia czy gabinet pisarza, gdzie powstały jedne z najświetniejszych dzieł: Oliver Twist, Pickwick Papers i Nicholas Nickleby… Myślicie pewnie: "Ach co za nudy" :). Żadne nudy, dzieci były zachwycone, szczególnie wtedy, gdy zobaczyły krzesło - toaletę, czy ówczesną pralkę - sama byłam pod wrażeniem tego wynalazku. Poza tym wszystkiego można było dotknąć, usiąść na kanapie w salonie, zobaczyć jak wyglądała sypialnia pisarza, jaką biżuterię nosiła jego żona.

.....

.....

Muszę napisać kilka słów o Dickensie, bo jego twórczość była odzwierciedleniem jego biografii, tego co mu w duszy grało. Dickens urodził się w 1812 roku w rodzinie średniozamożnego urzędnika. Na tamte czasy miał więc wszystko. Los odwrócił się do niego plecami parę lat później, kiedy jego ojciec trafił do więzienia. Rodzina straciła pieniądze i status społeczny, a 12-letni Charles musiał podjąć się pracy zarobkowej: zmywał butelki, pracował w fabryce pasty do butów.

.....

.....

Degradacja społeczna odcisnęła na nim ogromne piętno, ale dzięki poznaniu społeczeństwa z nizin, dzięki ciężkiej pracy jako dziecko, czy też przebywania w zdegradowanym, pełnym przemocy i biedy środowisku, właśnie dzięki temu Dickens tak fantastycznie obrazował dziewiętnastowieczną Anglię. I właśnie Anglię nie piękną, nie z wyższych sfer, ale tą z marginesu, nędzną, skorumpowaną, o której nikt inny nie chciał pisać.

.....

.....

Princess Diana Memorial Fountain, Serpentine River

Nazajutrz wita nas piękna pogoda. Oczywiście miałyśmy z Kasią kilka przygotowanych miejsc do zwiedzenia, ale w pełni słoneczna, bez ani jednej chmurki, pogoda w środku listopada, zweryfikowała nasze plany. Ten dzień spędzamy spacerując po terenach Serpentine River. W zasadzie to sztuczne jezioro zlokalizowane w Hyde Park, ale kształtem trochę przypomina rzekę, stąd pewnie nazwa Serpentine River. Ludzi jak na lekarstwo, można swobodnie pospacerować, a i wypić herbatę i zjeść brownie z lokalnej przyczepki również;). 

.....

.....

Spacer kończymy przy fontannie wybudowanej dla uczczenia księżnej Diany. Princess Diana Memorial Fountain ma owalny kształt płytkiego koryta przypominającego płytki strumień.

.....

.....

.....

Spacerując po Londynie

.....

.....

Nie sposób zwiedzić Londynu w 4 dni, poza tym chcemy z Kasią trochę odpocząć, nie będziemy biegać po Londynie dla zaliczenia kolejnych punktów turystycznych. Mężczyźni pozostawieni w domu na pastę losu ;). Na pewno świetnie sobie dają radę! A my możemy pogadać o babskich sprawach, o fryzurach, ubraniach, o tym co u naszych przyjaciółek, których dawno nie widziałyśmy. Takie babskie tête-à-tête ;).

.....

.....

.....

Muzeum Historii Naturalnej

To taki must see dla rodzin z dziećmi. Tutaj z Kasią rozdzieliłyśmy się: Kasia z córką pojechała zobaczyć Tate Modern Museum, a ja zabrałam swoje dziewczyny do Muzeum Historii Naturalnej i Muzeum Techniki. Świetna sprawa z tymi muzeami, ponieważ są zaraz obok siebie. Był mroźny, ale słoneczny poranek, lodowisko obok Muzeum Historii już przygotowywane do sezonu:). Ogromny gmach Natural History Museum robi wrażenie, ale środek jeszcze większe.

.....

.....

Chyba najbardziej znanym pomieszczeniem budynku jest Hala Hintze, gdzie do sufitu podwieszony jest szkielet płetwala błękitnego.

.....

.....

W muzeum znajdziemy cztery strefy, które pomagają poruszać się po budynku: niebieską, zieloną, czerwoną i pomarańczową.

Strefa niebieska (Blue Zone) - najbardziej znana ze wszystkich, ponieważ to tutaj przeniesiemy się w czasie do prehistorycznych gadów. Ruszający się model Tyrannosaurusa rexa jest hitem wśród dzieciaków. W muzealnym sklepie zakupiłam koszulkę z Rexem i pluszowego mamuta dla mojego najmłodszego synka, który został w domu z tatą, bo to w końcu babska wyprawa była;).

.....

.....

Strefa zielona (Green Zone) - to tutaj możemy się znaleźć wśród morskich stworów. W tej strefie oprócz skamielin prehistorycznych zwierząt morskich możemy również zobaczyć kolekcję minerałów - a jest po prostu olbrzymia (można spędzić cały dzień oglądając kamienie). Można się również przenieść do Skarbca (The Vault), gdzie zobaczymy drogocenne kamienie: diamenty, szmaragdy, meteoryty…

.....

.....

Strefa czerwona (Red Zone) - traktującą o ewolucji ziemi. To również jedna z bardziej ulubionych przez turystów stref, min. można tu zobaczyć szkielet Stegozaura, którego fotkę macie poniżej oraz wjechać schodami ruchomymi w głąb kuli ziemskiej.

.....

.....

Strefa pomarańczowa (Orange Zone) - z wystawą motyli i owadów.

.....

.....

Muzeum Techniki

Muzeum techniki znajduje się tuż obok Muzeum Historii Naturalnej. Warto tutaj zaglądnąć, nie tylko dla wyrażenia podziwu dla zdobyczy cywilizacji, ale również dlatego, że wszystko to jest pięknie, artystycznie wkomponowane w nowoczesny wystrój wnętrza.

.....

.....

.....

Tate Modern white room & Transport Museum

.....

Arcelor Mittal Orbit

Z tym wiąże się trochę dłuższa historia:) Przed naszym wyjazdem do Londynu, Kasia zaplanowała, że z okazji urodzin zabierze mnie na najdłuższą zjeżdżalnię na świecie! To miał być prezent, tylko nie wiedziała, że ja mam potworny lęk wysokości a w dodatku boję się zjeżdżalni, nawet takich na basenie, a co dopiero najdłuższej zjeżdżalni świata! Kasia wparowała do mnie do biura (bo musicie wiedzieć, że pracujemy w jednej firmie) i z hollywoodzkim uśmiechem na twarzy oznajmiła, że w ramach urodzinowego prezentu zabiera mnie do Arcelor Mittal. Kiedy zobaczyłam na necie co ona mi proponuje, to powiedziałam, że chyba zwariowała i nigdy, ale to przenigdy w życiu stamtąd nie zjadę. Natomiast nasze dziewczyny były zachwycone pomysłem. Tak więc w niedzielny wieczór wsiadłyśmy w metro i pojechałyśmy do Stratford. Oczywiście ja - tylko i wyłącznie jako obserwator ekscesów Kasi i naszych córek. Podchodząc coraz bliżej zjeżdżalni, rezon i odwaga powoli opuszczały dziewczyny. W końcu przed samym wejściem wszystkie powiedziały, że nie zjadą. A ja??? Po prostu przestałam się bać, a w zasadzie nigdy nie zaczęłam nie bać. Chyba tylko dlatego, że cały czas miałam świadomość tego, że nie zjadę.

.....

.....


Stanęłam przed kasą i mówię do Kasi: „Jadę!". W ten sposób uczciłam swoje urodziny - pokonując lęki i fantastycznie się przy tym bawiąc. Niestety z racji późnych godzin fotki już nie wyszły tak dobrze, ale widok z przezroczystej tuby zjeżdżalni na oświetlony nocą Londyn - niesamowity…

Uwaga: sama wieża ma 115m wysokości, ale tunel 178m długości.

.....

.....

.....

Fortnum & Mason

.....

.....

By accepting you will be accessing a service provided by a third-party external to https://followmyflow.com.pl/